komentarzy: (1)
Potwierdzenie przekazania przedmiotów do depozyty aresztu - Jarosław Klimek
ze zbiorów Jarosława Klimka
skomentuj dokument
komentarze: (1)
1) Pierwsze zatrzymania członków SKS-u we Wrocławiu. Kocioł był na pl. Gotwalda u sióstr Bujwid. Wpadliśmy w niego gdzieś około 16 (Adamkiewicz, Rospond i ja). Zatrzymano też kilka "prywatnych" osób. Zatrzymanie nastąpiło pod zarzutem rozboju na osobie właściciela warzywniaka - pobicie i rabunek 5 000 zł. Najpierw ze dwie godziny trzymano nas w jednym pokoju u dziewczyn (ciągle nas przybywało), potem parę godzin na komisariacie na pl. Gotwalda, chyba w świetlicy albo korytarzu, na piętrze, nie było krat na oknach i dawały się otworzyć. Siedzieliśmy tak sami, rozmawiali, palili, czytali bibułę (bo każdy z naszej trójki miał coś przy sobie, a zatrzymując nas nawet nie spojrzano nam do tornistrów). Czy chodziło im o to byśmy "skruszeli". Nikt nas nie rewidował ani przesłuchiwał, wyglądało to tak jakby na kogoś czekano. Faktycznie około 22 23 podjechał jakiś samochód z kimś ważnym, bo słychać było jak trzaskają obcasami, okazało się, że był to jakiś pułkownik czy major (ktoś na dole krzyczał tow. ...) - dzisiaj wiem, że był to szef wrocławskiej Bezpieki jakiś tam. Po jego przyjeździe zaczęło się wreszcie coś dziać. Pan zainteresowany był tylko naszą trójką. Prowadzono nas do niego pojedynczo najpierw Mikołaj albo Rospond, ja byłem drugi. Audiencja była w małym pokoju obok biurka stało krzesło, kazał siadać i pokazać co jest w torbie. Znalazł tam mój indeks, który zaczął wertować, a było tuż po sesji, wyraził uznanie z powodu wyników (miałem wtedy stypendium naukowe czy jakieś tam za stopnie), stwierdził, że chciał mnie poznać - ja, że nie -mówił, że czyta nasze publikacje i t. p. Na odchodnym (moim) pan stwierdził, że możemy sobie działać na uczelni ale jeśli wyjdziemy na ulice, to nas zdepczą czy zmiotą. Po rozmowie z trzecim z nas zaczęto wywozić nas do aresztów. W areszcie na Krzykach wylądowałem już po północy
Jarosław Klimek