Wywiad z Leszkiem Budrewiczem No Więc nr 10
Wywiad z Leszkiem Budrewiczem No Więc nr 10

Wywiad z Leszkiem Budrewiczem No Więc nr 10
Wywiad z Leszkiem Budrewiczem No Więc nr 10


No Więc nr 10 z 09-01-1981

Czego chciał SKS?

Z Leszkiem Budrewiczem rozmawia Jan Sobczyk.

Ocena działalności Studenckiego Komitetu Solidarności budzi ciągle wiele wątpliwości i kontrowersji. Aby chociaż część z nich wyjaśnić, zwróciliśmy się z prośbą o rozmowę do Leszka Budrewicza, jednego z organizatorów i rzecznika SKS-u.
Leszek Budrewicz ma 25 lat, jest absolwentem filologii polskiej, poetą. W latach 1977-79 był rzecznikiem Studenckiego Komitetu Solidarności. Obecnie odbywa służbę wojskową.

- Celem powstałego w grudniu 1977 roku Studenckiego Komitetu Solidarności było utworzenie nowej, niezależnej organizacji studenckie. Kiedy w październiku 1980 roku powstawało Niezależne Zrzeszenie Studentów okazało się, że nie ma wypracowanej żadnej koncepcji działania takiej organizacji. Dlaczego tak się stało?
- Na początku Istnienia SKS-u były formułowane zaczątki programu - pierwsze oświadczenia odwoływały się do takich, dopiero teraz docenianych wartości jak: swoboda zdobywania wiedzy i wolność nauki. Później okazało się, że tworzenie takich programów na drugorzędne znaczenie dla codziennej działalności. Brak programu odczuwany był przez sympatyków SKS-u, ale wobec ciągle zmieniającej się sytuacji policyjno-polltycznej każdy zrąb programu szybko stawał się niedopasowany do potrzeb. SKS definiował sań siebie przez konkretne działania: kolportaż niezależnej prasy i wydawnictw, organizowanie wykładów i spotkań, akcje na rzecz więźniów politycznych. Duże znaczenie dla pustki programowej jaką pozostawił po sobie SKS miały motywacje ludzi działających w ruchu. Występowali oni przede wszystkim z pozycji moralnej niezgody na przemoc i niesprawiedliwość i najczęściej nie potrafili przełożyć norm etycznych na język politycznych programów.

- Czy można do SKS-u zastosować przysłowie "dobrymi chęciami wybrukowano piekło"?
- To piekło to nam kto inny brukował.

- Czy SKS nie poszedł po linii najmniejszego oporu powielając metody działania KSS "KOR"?
- SKS nie był w stanie powielać form działania KSS "KOR" ponieważ zakres jego możliwości okazał się dużo mniejszy. Faktem jest, że nie wypracował prawie żadnych własnych oryginalnych fora działania.

- Działalność SKS-u nie spotykała się z większym oddźwiękiem u studentów. Co zrobiono, żeby zmienić tę sytuację?
- Obok bariery policyjnej, która obniżała możliwość rozszerzania się ruchu istniała - jak się obecnie okazało - dużo trudniejsza do przezwyciężenia bariera inercji środowiska studenckiego, najbardziej chyba w tej chwili intelektualnie spauperyzowanego środowiska w Polsce. Do tradycji kulturalnej i politycznej aktywności studentów nie próbuję nawet obecnego stanu przyrównywać.

- Czy dyskutowano poważnie stan środowiska studenckiego? Czy SKS wyszedł poza ogólniki: marazm, strach, konformizm? Czy można wszystko wyjaśnić demoniczną władzą?
- Próby wyjścia ponad te ogólniki miały miejsce w ciągnących się nieraz do późnej nocy dyskusjach po udanych lub nieudanych akcjach. Trzeba przyznać, że był to socjologiczny nikiforyzm, ale byliśmy wtedy zdani wyłącznie na siebie. Uważam jednak, że edukacja jaką dał SKS uczyniła jego uczestników dużo bardziej wyrobionymi i mądrzejszymi w działaniu od ich kolegów - widać to obecnie.

- Czy nie lepiej jest najpierw się głęboko zastanowić, a dopiero później działać? Czy w przeciwnym przypadku nie jest adekwatne określenie "nieodpowiedzialni" jakie często padało w krytyce SKS-u?
- Uważam, że myślenie i działanie są nierozłączne i bezsensowne działanie ma tak samo opłakane skutki jak bierne roztrząsanie. Powiedziałbym nawet, że działanie uczy myśleć - z odwrotną relacją jest dużo gorzej.

- Dlaczego SKS tak bardzo bronił się przed określeniem się jako organizacja polityczna? Ile było w tym kamuflażu?
- Z kamuflażem nie miało to nic wspólnego. Była to obrona przed przyszywaniem niepopularnego epitetu. Słowo "polityczny" Biało bowiem znaczenie pejoratywne tak dla członków SKS-u, części ich przeciwników z SZSP oraz dla większości studentów. Słowo to odgrywało rolę fetysza obniżającego wartość wszelkich przedsięwzięć bez względu na ich istotną treść. W tej grze słów chodziło po prostu o zaznaczenie, że SKS w swej działalności nie opiera się na żadnej ideologii, a właśnie walczy z ideologizacją życia na uczelni np. z tym, żeby student zapisując się do jedynej istniejącej organizacji studenckiej musiał przyjmować na siebie zobowiązanie światopoglądowe.

- Czy SKS był organizacją antysocjalistyczną? Przez socjalizm nie mam tu na myśli ideałów takich jak równość czy społeczną własność środków produkcji, ale konkretną formę organizacji państwa oznaczającą nieefektywność gospodarki, biurokrację, politykę antykulturalną, ograniczanie swobód obywatelskich, cenzurę etc.
- W pytaniu zawarta jest pułapka stosowana najczęściej przez dziennikarzy "Trybuny Ludu" i "Walki Młodych". Jeżeli przyjąć twoją definicję socjalizmu, to SKS chciał taki socjalizm zmieść z powierzchni ziemi. Może nie zawsze zamiary te były adekwatne do możliwości. Tak jak u nas co jakiś czas wybuchają "bójki" o miano dobrego Polaka, podobnie jest z określeniem "socjalizm". Za siły socjalistyczne uważają się spadkobiercy stalinowskiej tradycji KPZR, trockiści, członkowie. "Czerwonych Brygad", Pol Pot i Jang Sary, amerykańska Nowa Lewica czy międzynarodówka socjalistyczna Willy Brandta. Każdy z tych kierunków uważa swoje rozumienie socjalizmu za jedynie słuszne i właśnie tą chorobą toczeni byli przez 55 lat nasi przywódcy oraz do niedawna 3 miliony ich pretorian. Sądzę, że jeśli socjalizm oznacza sprawiedliwość, wolność od ucisku l swobodę indywidualnego rozwoju człowieka, to głównymi siłami antysocjalistycznymi w omawianym okresie byli Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz i Maciej Szczepański. Innych nazwisk nie będę wymieniał, bo się reszta redakcji przestraszy i nie puści ci tego wywiadu.

- Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

(z Leszkiem Budrewiczem rozmawiał Jan Sobczyk)



ze zbiorów Gosi Babij
skomentuj dokument


uwagi: (0)
1)